fot JG

Ponad 150 tytułów piw od bardzo lekkich po ekstremalnie mocne oraz kilka cydrów, przy dobrej muzyce, zabawie, prelekcjach blogerów i rozwiązywaniu quizu wiedzy o piwie, mogli spróbować uczestnicy siódmego już Festiwalu Piwa BeerGoszcz.

W piątek i sobotę w bydgoskiej hali Łuczniczka odbył się VII Festiwal Piwa BeerGoszcz. Przyjechało 16 browarów, w tym dwa z powiatu bydgoskiego: Regionalna Warzelnia Piwa i Browar Rzemieślniczy Rzeka Piwa. Jak co edycja byli kolejni debiutanci, z reguły młode browary: warszawski Langier BEER, Browar Grudziądz, Piwo Stalove ze Stalowej Woli i Dobry Browar z Gniezna. Byli też znani i lubiani producenci kraftowego trunku: Hopium, Browar Kazimierz, Browar Harpagan, Browar Profesja, Beer Bros, Browar Komitet, Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy, Browar wBrew, Browar Nepomucen, Browar Łąkomin, Browar PERUN i Cydr Jabłkowy. Łącznie na stoiskach z kranu i w butelkach można było posmakować ok. 150 tytułów piwnych. Były piwa bardzo lekkie: berliner weisse i sour-y z przeróżnymi dodatkami owocowymi, znane powszechnie style – lagery, pilsy, pszeniczne (hefeweizen), najwięcej było nowofalowych piw górnej fermentacji (pale ale) z chmielami amerykańskimi, nowozelandzkimi, europejskimi i polskimi (w tym segmencie było sporo odmian jak IPA, APA, NEIPA, West Coast IPA, dark IPA, double IPA, session IPA) o zróżnicowanym poziomie ekstraktu (od 12 do ok. 20 %) i alkoholu (od 4,5 do ok. 9%), nie zabrakło piw mocnych jak: Imperial IPA, Porter Bałtycki, imperialny Porter Bałtycki, FES, RIS, quadrupel. Najmocniejszym piwem festiwalu było wymrażany Dark Strong Ale z Browaru Hopium o nazwie „Lódolf”. Alkohol oszacowano na ok. 16%. Piwo dodatkowo było leżakowane w beczce po winie Rioja.

Oprócz zakupu piwa można było porozmawiać z właścicielami browarów i piwowarami, w tym jedną z nielicznych kobiet-piwowarów Gosia Wirecka z Browaru Komitet.

Organizatorzy, Centrum Targowe Pomorza i Kujaw, zapewnili wiele dodatkowych atrakcji. Chętni mogli wziąć udział w kursie sensorycznym (nauka rozpoznawania smaków i nut aromatycznych, stylów piwa, procesu produkcji piwa itd.). Na scenie wystąpili blogerzy z prelekcjami oraz znany komik Darek Gadowski. Można było też skorzystać ze strefy gier planszowych i wideo. Tradycyjnie były stoiska z posiłkami (food-truck).

- W naszej ocenie festiwal był bardzo udany. Nie tylko piwo, ale wiele dodatkowych atrakcji sprawiło, że przybyło bardzo dużo osób, często całymi rodzinami. - Naszą ideą jest nie tylko serwować piwo, ale edukacja i upowszechnianie kultury spożywania alkoholu, przy dobrej muzyce, zabawie, grach, quizach. Odwiedzający z festiwalu na festiwal są coraz aktywniejsi o czym świadczy udział w niełatwym quzie. Stend up zgromadził liczną publiczność – skomentował Włodzimierz Piotrowski, organizator imprezy. - Zadowoleni byli także wystawcy, bo sprzedali dużo swoich trunków, a co ciekawe konsumenci wykupili wszystkie najdroższe. Tak zmieniają się oczekiwania konsumentów – dodał.

Ale były też wpadki. Debiutujący browar ze Stalowej Woli przywiózł ewidentnie zepsute piwo, zakażone dzikim drożdżami (Brettanomyces). Wśród blogerów żartowano nawet, że gdyby piwo było sprzedawane jako Brett APA, to by nawet …smakowało. W tym roku jak nigdy wcześniej posypała się fala krytyki pod adresem kilku browarów rzemieślniczych z powodu ewidentnych wad wyczuwanych w piwie. Należy jednak podkreślić, że tegoroczna pogoda, długotrwałych upałów mogła doprowadzić do zepsucia się źle przechowywanych w sklepach piw, które są nieutrwalane (niefiltrowane, niepasteryzowane).

Festiwal cieszy się też coraz większym zainteresowaniem dziennikarzy i blogerów piwnych. Po raz pierwszy przez dwa dni realizowana była transmisja na żywo przez Tomasza Migdałka znanego w świecie piwnych geeków.

Galeria

Powrót Drukuj